- Gdy zamieszkałam tu 20 lat temu, czułam się jak w raju. Cisza, spokój, dzikie zwierzęta podchodzące do domu. A teraz żyję jak w piekle, jak w jakimś horrorze - żali się pani Danuta.
Ten "horror" to wspaniały park rozrywki z ruchomymi kopiami dinozaurów wybudowany obok jej domu. Szybko stał się wielką atrakcją i przyciąga tysiące ludzi. Gminie zapewnia olbrzymie pieniądze i rozwój, a przyjeżdżającym wspaniałą i pouczającą rozrywkę.
Ale ta edukacja dzieci i młodzieży nie przypadła do gustu pani Danucie, która oskarżyła właścicieli parku o "naruszenie dóbr osobistych przez nadmierny hałas, powodowany m.in. przez imitacje dawno wymarłych gadów". Proces właśnie ruszył.
Patrz też: Miss Świata Aneta Kręglicka zniszczyła mi ogródek!
Piotr Łysoń (29 l.), jeden ze współwłaścicieli parku, zapewnia, że jest gotowy sprawę załatwić polubownie. Najchętniej poprzez kupno domu sąsiadki, tylko że ona - według niego - chce aż półtora miliona złotych. Uważa, że to astronomiczna kwota.
- Albo dogadamy się w sprawie kupna, albo postawimy ekrany chroniące przed hałasem - zapowiada przedsiębiorca, który zapewnia, że już wiele zrobił, by sąsiedzi parku nie odczuwali żadnych niedogodności.
Pani Danuta przekonuje, że za dom zaoferowano jej 350 tys. zł, potem drugie tyle, ale ona chce znacznie więcej.
Mimo procesu, park rozrywki przygotowuje się do sezonu i szykuje dodatkową atrakcję. - Chcemy pokazać dinozaura, który będzie znosił jaja - zapowiada Piotr Łysoń i zaprasza wszystkich do odwiedzin.