Mirosława K. w poniedziałek ujęło CBA. Noc spędził w policyjnej izbie zatrzymań, a wczoraj śledczy postawili mu siedem zarzutów - m.in. korupcji oraz płatnej protekcji. - Marszałek województwa podkarpackiego miał w latach 2011-2012 przyjąć łapówki o wartości od 1,5 tys. do 30 tys. złotych. W sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Oprócz gotówki w grę wchodziły też wyjazdy na wakacje albo zaspokajanie potrzeb seksualnych - mówił wczoraj na konferencji prasowej Andrzej Jeżyński z Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.
Według śledczych najwyższą kwotę marszałek województwa podkarpackiego miał przyjąć od biznesmena Zbigniewa S. Łapówka miała być zapłatą za przyspieszenie wypłaty unijnych dotacji, mimo że inwestor miał zastrzeżenia co do tego, czy inwestycja jest realizowana prawidłowo.
Mirosław K. miał również używać swoich wpływów u bezpośrednio podległych mu pracowników urzędu marszałkowskiego, także w innych instytucjach samorządowych, a w jednym przypadku również na szczeblu centralnym.
W tej samej sprawie lubelska prokuratura postawiła zarzuty także dwóm przedsiębiorcom z Podkarpacia. Dotyczą one korupcji i oszustwa.