Zamiast natychmiast odjechać dalej pociąg relacji Berlin-Warszawa stał na stacji w Świebodzinie, 70 km od granicy, aż 40 minut. Kierownik pociągu tłumaczył pasażerom, że powodem opóźnienia są problemy techniczne. Jednak według informacji "Faktu", pociąg został zatrzymany specjalnie dla urzędników z ministesrstwa ochrony środowiska.
Jak dowiedział się dziennik, grupa 18 urzędników spóźniła się na pociąg, gdy odjeżdżał z Frankfurtu nad Odrą. Postanowili gonić pociąg autobusem do stacji w Rzepinie, niewielkiej miejscowości tuż przy granicy. Kiedy tam nie udało się go złapać, zdecydowano, aby zatrzymać cały skład na następnej stacji.
Patrz też: Warszawa: Zwykły bilet będzie kosztował 3,60 zł
Rzecznik PKP InterCity Małgorzata Sitkowska zapewnia, że nie miało znaczenia, że spóźnieni pasażerowie są osobami publicznymi.
- To byli pasażerowie, którzy mieli bilety na ten pociąg. Dla nas nie ma znaczenia, czy to były osoby publiczne. Ważne było, że to grupa aż 18 osób, a to było już ostatnie połączenie do Warszawy tego dnia - powiedziała "Faktowi".
Rzecznik ministerstwa ochrony środowiska Magda Sikorska zaprzeczyła w rozmowie z "Faktem", jakoby ekspresem podróżowali pracownicy resortu.