Za kilka dni Jan Jagliński (58 l.) i jego żona Seweryna mieli obchodzić 34. rocznicę ślubu. Uroczystości, którą planowali, już nie będzie. - Nie pojmuję! Znaliśmy tego chłopaka od siedmiu lat, odkąd się tu wprowadziliśmy. Był wtedy chudym pryszczatym wyrostkiem. Mieszkał z matką naprzeciwko nas. Nic dziwnego, że żona ufnie go wpuściła do domu. Mnie nie było, bo pracuję w delegacji - mówi powstrzymując łzy pan Jan.
Dawid K. doskonale wiedział, że sąsiadka jest sama w mieszkaniu. Odwiedził ją pod byle pretekstem. Nieoczekiwanie rzucił się na kobietę, chciał pocałować. Gdy odepchnęła go, wstąpił w niego istny diabeł. Zaczął okładać Sewerynę Jaglińską pięściami. Broniła się, krzyczała. Wtedy oprawca zacisnął ręce na jej szyi. Puścił, gdy przestała się ruszać.
Jeszcze tego samego dnia ciało pani Seweryny odkryła jej córka. Nie mogła skontaktować się telefonicznie z mamą, przyszła więc ją odwiedzić.
Policjanci szybko zatrzymali Dawida K. - Usłyszał zarzut zabójstwa. Sąd aresztował go na trzy miesiące - mówi podinspektor Wioletta Dąbrowska (35 l.), rzeczniczka toruńskiej policji. 23-latkowi grozi dożywocie.
- Jak on mógł to zrobić? Dlaczego chciał zgwałcić moją żonę? Była starsza od jego matki. Jak bym go dorwał w swoje ręce, to nic by z niego nie zostało - mówi Jan Jagliński.