- Janina F. (62 l.) i Antoni F. (+ 67 l.) byli zwyczajnym dojrzałym mał-żeństwem - mówili zszokowani zbrodnią sąsiedzi pary. Czwartkowy wieczór spędzali w swoim mieszkaniu przy ul. Renesansowej na Bielanach. Rozmawiali, popijając malibu, gdy nagle sielankę przerwała małżeńska sprzeczka o wizytę u znajomych. Gdy wykrzyczeli już sobie wszystko, Antoni F. postanowił się położyć. Spokój niestety nie trwał długo.
Rozsierdzona awanturą kobieta zaatakowało go opróżnioną wcześniej wspólnie butelką. Podeszła do łóżka, na którym leżał i kilka razy uderzyła go w głowę. Zostawiła ciało i gdy tylko zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła, postanowiła również zabić kota. Nie chciała, żeby zwierzak trafił do schroniska.
Janina F. niedługo po zabójstwie postanowiła opowiedzieć koleżance o tym, co się stało. Znajoma nie była w stanie poradzić sobie z tajemnicą takiego kalibru i zadzwoniła na policję. Bielańscy policjanci, którzy pojawili się w bloku przy Renesansowej, znaleźli zakrwawione ciało mężczyzny. W mieszkaniu była również Janina F., którą przewieziono do policyjnego aresztu.
W sobotę została przesłuchana przez prokuratora. - Kobieta usłyszała już zarzut zabójstwa. Grozi jej dożywocie - mówi Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Przeczytaj koniecznie: Ruszył proces adwokata z Białegostoku. Wypadek czy może morderstwo?
Policjanci i prokurator czekają jeszcze na wyniki sekcji zwłok,by potwierdzić, czy ciosy butelką po likierze były bezpośrednią przyczyną zgonu.