Jej bezlitosny ojciec Stanisław M. (58 l.) chciał zarżnąć nożem mamę dziewczyny, a potem próbował się powiesić. Przez lata ten potwór znęcał się i katował swoją rodzinę. Nic więc dziwnego, że maltretowana córka zapragnęła jego śmierci. Ona uwolniłaby ją od gehenny.
Pijany Stanisław M. wpadł do kuchni i wbił nóż w plecy swojej żonie Elżbiety M. (48 l.). - O Jezu! Mordują! - kobieta wykrzyknęła i upadła. Jej przerażony teść wybiegł z pokoju. - Natknąłem się na swojego syna, który machnął mi nożem przed nosem i pobiegł do piwnicy - opowiada pan Stanisław (83 l.), senior. Na podłodze w kuchni znalazł synową. Miała pocięty sweter, a z rany na jej plecach leciała krew. Elżbieta M. szybko trafiła do szpitala. Miała dużo szczęścia - nóż nie uszkodził ważnych organów i przeżyje. Policja znalazła jej męża nożownika w piwnicy. Potwór powiesił się na sznurku, przywiązanym do rury centralnego ogrzewania. Funkcjonariusz uratował mu życie, w ostatniej chwili odcinając go z pętli. - Wszyscy żałujemy, że nie udało się mu powiesić. Zamiast do szpitala powinien trafić na cmentarz! - mówi twardo Paulina, młodsza córka nożownika i pokazuje sznur, na którym nie udało mu się zawisnąć.
Stanisław M. od lat urządzał piekło swojej rodzinie. Upijał się, znęcał nad żoną, groził, że wszystkich pozabija. - Dałem mu piękne gospodarstwo, a on wszystko zmarnował. Tylko pił. Mam dość takiego syna! - wzdycha ojciec zwyrodnialca.
- Kiedyś ojciec ganiał nas z kosą! - mówi córka oprawcy.
Od kwietnia Stanisław M. miał sądowy zakaz zbliżania się do swoich bliskich. Ale nie przestrzegał go. Dalej nękał rodzinę. Córki boją się, że po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego, do którego trafił po nieudanym samobójstwie, znów będzie dla nich śmiertelnym zagrożeniem. - Chciałabym być jak najszybciej na jego pogrzebie! - z szokującą szczerością mówi Paulinka.