Wystarczyła sekunda, a samochód zamienił się w w stalową pułapkę, która zmiażdżyła trójkę uwięzionych w środku ludzi. Młody 28-letni mężczyzna jakimś cudem wyszedł z tego żywy. Niestety, zginęli jego rodzice. A wszystko przez to, że kierowca przesadził z gazem na oblodzonej drodze.
Było wczesne sobotnie popołudnie, kiedy pan Mariusz zawoził swoich rodziców - Annę (62 l.) i Jana (63 l.) na imprezę do ich znajomych. Czemu się tak spieszył? Czy naprawdę musiał tak dociskać pedał gazu? Pewnie już całe życie będzie sobie zadawał te pytania. Bo pędził po mocno oblodzonej drodze i wystarczyła chwila nieuwagi, a zupełnie stracił panowanie nad autem. Niestety, akurat z przeciwka nadjeżdżał inny samochód, a w nim dwójka ludzi. Oba auta wpadły na siebie z przerażającym chrzęstem miażdżonej stali.
Kiedy na miejsce przyjechała policja i straż pożarna, okazało się, że wraki są tak zmasakrowane, że nie da się wyciągnąć uwięzionych w środku ludzi. Dwie godziny trwało rozcinanie na kawałki powykręcanych okropnie blach.
Nie miejscu zginęli rodzice pana Mariusza oraz 64-letni kierowca drugiego auta.