Zawód: policjant. Nawet z narażeniem życia

2017-10-31 15:06

- Ja, obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, świadom podejmowanych obowiązków policjanta, ślubuję: służyć wiernie Narodowi, chronić ustanowiony Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej porządek prawny, strzec bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia – ten fragment przysięgi składa każdy policjant podczas ślubowania. Świadomy, że to przyrzeczenie może się spełnić w najtragiczniejszy sposób. Oto ich historia.

"Nawet z narażeniem życia..."

Był 10 luty 2010 roku. Młodszy aspirant Andrzej Struj, który przebywał na urlopie, zauważył, że pewien chłopak rozbija szybę w tramwaju na warszawskiej Woli. Funkcjonariusz zwrócił wandalowi uwagę i wtedy zaczęła się szamotanina. Niespełna 18-letni mężczyzna wyciągnął nóż i zranił kilkukrotnie policjanta w klatkę piersiową. Napastnikowi pomagał znajomy – również 18-letni chłopak. Mateusza N. obezwładnił nadkomisarz Dariusz Krząstek, który przypadkiem przejeżdżał koło miejsca zdarzenia. Zaraz potem, ranny Andrzej Struj został przetransportowany do szpitala. Niestety, lekarzom nie udało się uratować życia funkcjonariusza - Andrzej Struj zginął w wieku 42 lat. W policji służył przeszło dekadę. W jego pogrzebie wzięły udział najwyższe władze państwowe, kierownictwo MSWiA oraz przedstawiciele policji. Pośmiertnie Andrzej Struj został awansowany do stopnia komisarza.

- Ja, jako reprezentujący Rzeczpospolitą, mogę również powiedzieć, że jestem dumny z podkomisarza Andrzeja Struja. Dumny z takiego funkcjonariusza Polski - wolnego państwa. Oby takich śmierci było jak najmniej, ale obyśmy takich funkcjonariuszy mieli jak najwięcej, ponieważ wtedy będziemy spokojni o nasze bezpieczeństwo – powiedział prezydent Lech Kaczyński.

- To zdarzenie wywołało wielkie wzburzenie i rozgoryczenie wśród policjantów. Do dziś koledzy Andrzeja Struja starają się pomagać rodzinie, wdowie oraz dzieciom. Cała policja bardzo mocno przeżyła śmierć Andrzeja Struja - mówi SE.pl Maciej Karczyński, były rzecznik komendy stołecznej oraz ABW.

Najwyższą cenę za ratowanie ludzkiego życia zapłacił też inny policjant - Marek Dziakowicz. Funkcjonariusz wałbrzyskiej komendy miejskiej w lipcu w 2015 roku przebywał wraz ze swoją rodziną na urlopie w miejscowości Gąski, w województwie zachodniopomorskim. W pewnym momencie policjant zauważył tonącego 16-latka i bez wahania ruszył mu na pomoc. Do swojej żony krzyknął tylko, aby wezwała służby ratunkowe. Nastolatka dzięki pomocy kilku osób udało się wydobyć na brzeg, niestety - Marek Dziakowicz został porwany przez falę. Po kilkudziesięciu minutach 39-latka udało się wyciągnąć z wody, ale ratownicy nie zdołali uratować mu życia.

- Wielokrotnie niósł pomoc. Choćby kobiecie, która przez kilka dni była zamknięta w domu. Pomógł też mężczyźnie, który targnął się na własne życie. Oddawał krew. Życie ludzkie zawsze było dla niego najcenniejsze - wspominał później Paweł Pietrykowski z dolnośląskiej policji. Marek Dziakowicz pozostawił żonę oraz dwójkę dzieci.

Na pomoc wdowom i sierotom

Od 1989 roku zginęło ponad stu funkcjonariuszy, wypełniając tym samym słowa przysięgi. - Ja, obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, świadom podejmowanych obowiązków policjanta, ślubuję: służyć wiernie Narodowi, chronić ustanowiony Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej porządek prawny, strzec bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia. Rodzinom tragicznie zmarłych funkcjonariuszy starają się pomagać fundacje oraz policja.

- Wdowa i dzieci po poległym policjancie otrzymują rentę, a także zgodnie z rozporządzeniem MSWiA dzieciom po policjancie przysługuje stypendium na naukę. Przy Komendzie Głównej Policji znajduje się również Fundacja Pomocy Wdowom i Sierotom po Poległych Policjantach. Podopieczni fundacji mogą skorzystać z szerokiej pomocy obejmującej m. in. dofinansowanie kursów, szkoleń, wyjazdy i wycieczki, imprezy dla rodzin po poległych policjantach czy pomoc w sytuacjach losowych - mówi SE.pl mł. insp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.

Fundacja Pomocy Wdowom i Sierotom Po Poległych Policjantach została powołana w 1997 roku przez ówczesnego szefa policji, generała Marka Papałę. Wolontariusze organizują dla podopiecznych stypendia, planują kolonie oraz wyjazdy na obozy. Bardzo ważne jest również otoczenie wdów i sierot pomocą psychologiczną oraz dofinansowanie kosztów leczenia i rehabilitacji.

W 2010 roku powstała Fundacja Dorastaj z Nami - powołano ją z inicjatywy 27 firm. Organizacja pomaga rodzinom tragicznie zmarłych strażaków, ratowników, w tym także policjantów. Fundacja opiekuje się w tym momencie 117 podopiecznymi, z czego 57 to dzieci funkcjonariuszy. Od 2014 roku akcję wspierają najważniejsi przedstawiciele państwa, prezydenci Polski - najpierw Bronisław Komorowski, a teraz Andrzej Duda.

- Każdy, kto wstępuje do policji musi się liczyć z tym, że będzie służyć ludziom, nawet z narażeniem własnego życia bądź zdrowia - zaznacza w rozmowie z SE.pl Maciej Karczyński, były policjant, były rzecznik komendy stołecznej oraz ABW. - Funkcjonariusz musi stanąć między bandytą a obywatelem, licząc się z tym, że w ostateczności będzie musiał oddać życie.

- Będąc policjantem, służy się 24 na dobę. To są zasadzki, ustalenia, przesłuchania. Trzeba pamiętać, że przecież bandyci cały czas "pracują". Praca w policji to wiele wyrzeczeń, czas spędzony poza domem, z dala od rodziny - dodaje Maciej Karczyński.

Z sondażu przeprowadzonego dla CBOS we wrześniu w 2016 roku wynika, że pracę policjatów dobrze ocenia 72% badanych. Warto pamiętać, że wielu z funkcjonariuszy, aby zapewnić nam bezpieczeństwo, ryzykuje najwięcej. Nawet własne życie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają