Zatrzymany pod zarzutem zabójstwa Adam D. (30 .) był przewożony na badania do szpitala psychiatrycznego. Zatrzymany w lutym br. ze szczególnym okrucieństwem zamordował w Sulęcinie 78 - letnią sąsiadkę. Konającej wyrwał nawet z uszu złote kolczyki. Podczas transportu, jakimś cudem zdołał oswobodzić się z tzw. kajdan zespolonych czyli takich, które skuwają zarówno ręce, jak i nogi zatrzymanego. Kiedy konwojenci przed szpitalem otworzyli drzwi nieoznakowanego samochodu więzień wyskoczył z niego jak z katapulty i pobiegł w kierunku pobliskich ogródków działkowych. Nawet oddane cztery strzały ostrzegawcze nie zatrzymały zdesperowanego zabójcy. Adam D. podczas wcześniejszych napadów na starsze kobiety i ostatecznie zabójstwa Marii K. (78 l) charakteryzował się szczególnym okrucieństwem. Nic więc dziwnego, że w obawie o bezpieczeństwo przypadkowych osób z którymi mógłby zetknąć się zbieg szukało go prawie trzystu lubuskich policjantów.
Zatrzymany został dzięki kobiecie, która zobaczyła mierzącego dwa metry zbiega w oddalonym o 50 km od Gorzowa Drezdenku. Zawiadomiła policję, a reszta roboty spadła na barki drezdeneckich kryminalnych i dzielnicowych. To jednak nie koniec sprawy, bowiem teraz obu doświadczonym w konwojowaniu policjantom przygląda się tzw. policja policji czyli wydział kontroli wewnętrznej. Jak powiedział portalowi gorzowianin.com rzecznik prokuratury okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim Roman Witkowski, ustalenia wydziału kontroli będą podstawą do tego czy sprawą obu policjantów zajmie się prokuratura. W grę może wchodzić ewentualne postępowanie pod kątem niedopełnienia obowiązków.
Zobacz: Gorzów Wielkopolski. Starcie kibiców z policją przed dworcem PKP