Plaża w Swobodnie nad jeziorem Limajno od pierwszego dnia majówki przyciągała tłumy spragnione wodnych rozrywek. Przecież właśnie zaczął się sezon żeglarski. Zbigniew K. razem z przyjacielem wypożyczyli rower wodny. Mieli popływać i powspominać stare czasy. Zbyszek miał tyle do opowiedzenia. Od kilku lat pracował w Holandii i rzadko pojawiał się w rodzinnych stronach. Atletycznie zbudowany czterdziestolatek słynął z zamiłowania do wody i wyścigów samochodowych. Wspomnienia młodzieńczych lat obudziły w nim chęć pokazania, że jeszcze wiele potrafi. Nagle rzucił się do wody.
- To był moment. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Potem nagle on skoczył - relacjonuje załamany przyjaciel Zbigniewa K. Kiedy po kilkudziesięciu sekundach Zbyszek nie wypłynął, jego towarzysz ruszył mu na ratunek. Nurkował, nawoływał kolegę. Na próżno. Dopłynął do brzegu i wezwał pomoc. Strażacy dwa dni szukali topielca. Musieli użyć sonaru. Znaleźli go 100 metrów od brzegu, na głębokości 15 metrów.
- Było dość gorąco, a woda nadal ma niską temperaturę. Taki nagły skok mógł wywołać szok termiczny i utratę przytomności - mówi jeden z uczestniczących w poszukiwaniach ratowników. - Kontakt z wodą o tej porze roku wymaga dużej rozwagi - dodaje.