"Super Express": - Zaskoczyło pana zatrzymanie Gromosława Cz.?
Zbigniew Siemiątkowski: - To nie ma większego znaczenia. Dowiedziałem się o tym tak jak wszyscy, z mediów, i nic więcej na ten temat nie wiem. Życzę panu generałowi jak najwięcej szczęścia w rozgrywkach z prokuraturą. Życzę mu, by się jak najszybciej oczyścił i żeby wszystkie te zarzuty wobec niego nie zostały podtrzymane.
- Zarzuty dotyczą przyjmowania łapówek pod przykrywką usług doradczych. Biorąc pod uwagę szeroką definicję takich usług, trzeba mieć chyba grube dowody pozwalające na areszt.
- Zbadanie tego należy do prokuratury. Powinna przedstawić niezbite dowody, a ja panu generałowi życzę, by je wszystkie obalił, ewentualnie - by sąd uznał jego rację. I tyle.
- Nie jest słabością naszego państwa, że przy prywatyzacji kluczowych firm, jak STOEN czy LOT, może dochodzić do przekrętów na taką skalę?
- To raczej świadczy o sile naszego państwa, że niezależnie od pozycji, jaką dana osoba zajmuje w życiu publicznym, służby robią to, co do nich należy. Ale nie chcę niczego przesądzać ani wyprzedzać faktów, bo nie wiem, jak było w tej konkretnej sprawie. Mam swoje doświadczenia z wymiarem sprawiedliwości. W moim przypadku prokuratura miała trzykrotnie inny pogląd niż sąd.
- W 2003 roku napisał pan w notatce, że Cz. domagał się od biznesmena Jana Kulczyka 1 miliona dolarów łapówki za pomoc udzieloną przy prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej. To by jednak świadczyło o jakiejś korupcjogennej skłonności generała.
- Nie wiem, za co były te pieniądze. Ale faktem jest, że obaj byli w sporze finansowym. Ja po prostu ten fakt przedstawiłem. To natomiast, czy ktoś i jakie wyciągnął z mojej notatki wnioski, to już zupełnie inna sprawa.
Zbigniew Siemiątkowski
były szef MSW i koordynator służb specjalnych