Rodzina Zalewskich kupiła szybkowar na specjalnym pokazie za ponad 3 tys. zł! Miał gotować szybko, tanio i smacznie. Nic dziwnego, że był w ich domu traktowany jak prawdziwy skarb. W końcu jednak przyszedł moment wypróbowania cennego sprzętu. Żona pana Zbigniewa przygotowywała wywar z mięsa na zupę. Postawiła szybkowar na gazie. Po kilkunastu minutach zmniejszyła ogień.
Przeczytaj też: Mordował, gotował i zjadał tłuste czarne koty! Co za zbrodniarz!
- Zachciało mi się herbaty, więc poszedłem do kuchni. Czajnik stał niedaleko kuchenki - relacjonuje Zbigniew Zalewski. Kiedy się pochylał, chwytając czajnik, samowar wybuchł! Strumień wrzącej pary uderzył mu prosto w twarz. - Usłyszałam potworny krzyk. Mąż był kiedyś bokserem, więc nadal ma świetny refleks. Odruchowo zasłonił głowę ręką. Gdyby nie to, samowar wypaliłby mu oczy - mówi Marzena Zalewska (43 l.).
Poparzenia okazały się tak groźne, że trzeba było wezwać pogotowie. Para z szybkowara dosłownie ugotowała prawe przedramię mężczyzny. - Cholera z takim garnkiem! Wydałem na niego fortunę, a on mógł mnie zabić - pomstuje pan Zbigniew. Teraz czeka go długa rekonwalescencja. Głębokie rany na ręku nie chcą się goić. Ból nie daje mu spać. Do tego sprzedawca szybkowara nie odbiera telefonu z reklamacjami...