Wydaje się, że mimo długiej znajomości, dziś Andrzej Duda nie chce mieć nic do czynienia ze Zbigniewem Ziobrą. Mimo, że to właśnie Prezes Solidarnej Polski go wypromował, Duda stara się wymazać go z życiorysu.
W 2005 roku Andrzej Duda był mało znanym pracownikiem naukowym Uniwersytetu Jagiellońskiego na Wydziale Prawa. Po wygranej PiS w wyborach, Arkadiusz Mularczyk, prawa ręka Ziobry, poszukiwał pracowników i wytypował Dudę do napisania ustawy lustracyjnej - czytamy w Newsweeku. Duda początkowo pracował w zespole Mularczyka, a następnie w jako ekspert PiS w parlamentarnych komisjach. Nowy minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro poszukiwał pracowników. Mularczyk podsunął mu kolegę z Krakowa. Kariera polityczna Dudy od tej pory zaczynała gwałtownie się rozwijać. W 2006 Duda został wiceministrem sprawiedliwości.
Politycy zaprzyjaźnili się, spotykali się po pracy, odwiedzali się w domach. Kiedy Lech Kaczyński poprosił Ziobrę o wytypowanie jednej osoby do pracy w pałacu, minister bez wahania wskazał Andrzeja Dudę. W 2010 roku Ziobro ponownie wstawił się za kolegą. kiedy to PiS wystawił go jako swojego kandydata na prezydenta Krakowa.
Niestety przyjaźń się skończyła, kiedy Jarosław Kaczyński postanowił wydalić ze swojej partii krytykujących go polityków skupionych wokół Ziobry. Duda nie stanął za kolegą. Wybrał Jarosława Kaczyńskiego.
Ziobro jednak nadal nie kryje poparcia dla Andrzeja Dudy. Kiedy prezes PiS wystawił go na kandydata na prezydenta, Ziobro oznajmił, że będzie trzymał kciuki za wygraną kolegi - podaje Newsweek.
Zobacz: Wielka WTOPA sztabu Andrzeja Dudy! Kandydat PiS na prezydenta zachęca do głosowania na Platformę?
Jak tłumaczył jeszcze w listopadzie minionego roku, nie chce sytuacji, gdzie prawica będzie walczyła w wyborach osobno, ponieważ to osłabi jej siły. Dałoby to gwarancję wygranej PO.
- Poznałem go bardzo dobrze i trzymam kciuki - mówił Ziobro
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail