Europejscy sędziowie orzekli, że trybunał nie może ocenić rosyjskiego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej. Nie może, ponieważ śledztwo dotyczyło wydarzeń z 1940 r., czyli z czasu, gdy nie tylko nie było strasburskiego trybunału, ale również konwencji praw człowieka. Podpierając się tymi argumentami, Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł również, że rosyjski wymiar sprawiedliwości nie dopuścił się nieludzkiego i poniżającego traktowania krewnych ofiar zbrodni katyńskiej.
Zobacz też: Prezydenci otworzyli cmentarz katyński
Sędziowie są świadomi, że krewni ofiar przez całe lata nie wiedzieli, co się stało z ich bliskimi, gdzie są ich groby. Wiedzą, że 21 768 Polaków, oficerów, żołnierzy, zostało zamordowanych, zabitych strzałami z broni krótkiej w tył głowy, a ich najbliżsi nie mogli o tym mówić, o to pytać. Ale było to wtedy, kiedy nie obowiązywała konwencja, nie było trybunału. Nie ma podstaw do osądu. Wyrok trybunału w sprawie skargi katyńskiej jest ostateczny, czyli bez możliwości odwołania.
Przeczytaj również: Rosja skazana za mord katyński! Dość kłamstw o Katyniu
Jak rodziny ofiar przyjęły słowa sędziów? Reakcji można się było spodziewać. - Jest nam smutno - powiedziała po ogłoszeniu wyroku Witomiła Wołk-Jezierska (73 l.), córka zamordowanego por. Wincentego Wołka. - Siła Rosji jest wszechobecna i wszechpotężna, nawet tu, w trybunale. Po cóż więc on jest? Nie składamy broni, zastanowimy się z prawnikami co dalej - mówi.