21-latek z Żar (woj. lubuskie) postanowił wybrać się do Szczecina. Powód był prosty, miał do odsiadki sześć miesięcy. Przed karą postanowił salwować się ucieczką aż do odległego o 250 km Szczecina i tam się zaszyć, a może nawet prysnąć za Bałtyk. Na bilet jednak nie miał pieniędzy, więc pożyczył stary zdezelowany rower pamiętający jeszcze czasy PRL i ruszył nad morze. Zamiast jednak na ucieczkę obrać drogi boczne poszedł na całość i po dotarciu do Zielonej Góry i dalej Sulechowa wjechał na S 3. Nieznajomość zasad ruchu drogowego rowerzystę zgubiła. Gdyby wcześniej zdał egzamin na kartę rowerową, to wiedziałby, że cyklistom nie wolno korzystać z tras szybkiego ruchu. Ostatecznie od domu ujechał już ponad sto kilometrów, kiedy wpadł w oko policyjnego patrolu. No i rowerową eskapadę skończył za kratami.
Zobacz też: Oszukał pogotowie i wezwał karetkę do jamnika. Zapłaci mandat