Zdjęcia są naprawdę makabryczne. Bardziej niż opis zwłok Lecha Kaczyńskiego, jaki kilka miesięcy po katastrofie zamieściła "Gazeta Wyborcza": "Ciało prezydenta było straszliwie zmasakrowane. Tak jak wielu innych ofiar zwłoki pozbawione były ubrania. Miał oderwaną lewą stopę, prawa noga urwana była pod kolanem. Stracił też jedną dłoń. Twarz była trudna do rozpoznania, bo czaszka prezydenta została zmiażdżona i zdeformowana do wysokości łuku brwiowego". Ten makabryczny opis można było przeczytać w "GW" z 17 grudnia 2010 r.
Po stanowczych interwencjach służb specjalnych i polskiego rządu część stron internetowych (w Rosji i na Ukrainie) została zablokowana. Niestety, nie udało się tego zrobić z serwerami w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech. Rząd i służby specjalne wyjaśniają sprawę, żądamy od Rosji śledztwa. Zdaniem Radosława Sikorskiego (49 l.) "publikacja zdjęć służy skłóceniu Polaków". - Ale my się nie damy skłócić - powiedział wczoraj minister.
Zdjęcia pochodzą ze Smoleńska i z Moskwy, gdzie dokonywano sekcji ofiar. Są opatrzone datami 10 i 11 kwietnia 2010 roku. Dwa zdjęcia przedstawiają prezydenta Lecha Kaczyńskiego w trumnie i na stole sekcyjnym. Były wykonane z bliska, widać na nich wiele szczegółów. Zdjęcia zamieścił ponoć bloger pochodzący z azjatyckiej części Rosji. Według ABW opublikował je 28 września tego roku. Znalazły się one też na serwerach w Niemczech, Stanach Zjednoczonych oraz na Ukrainie. Ktoś próbował je także sprzedać "SE", ale redaktor naczelny gazety uznał, że ich nie opublikuje. Są zbyt drastyczne i bolesne dla rodzin ofiar. - Oglądałam te makabryczne zdjęcia. Pobiegłam do Internetu, aby zobaczyć, czy był na nich mój tata, ale nie można było tego zweryfikować - mówi nam Małgorzata Wassermann (34 l.). Jest zbulwersowana tym, że zdjęcia zostały pokazane, oraz tym, co na nich widać. M.in. szczątki prezydenta były owinięte w worek, jakich używa się do śmieci. - Bardzo współczuję Jarosławowi Kaczyńskiemu, Marcie Kaczyńskiej i innym bliskim prezydenta. Jak patrzę na zdjęcie prezydenta, to odnoszę wrażenie, że Rosjanie traktowali jego ciało jak wojenny, zwycięski łup. To była taka kwestia: pokonaliśmy przeciwnika, a teraz go jeszcze upokorzymy. A najgorsze jest to, że polski rząd na to pozwolił - mówi Małgorzata Wassermann.