Zdradzili prezydenta

2009-02-27 3:00

- Albo Doda, albo Marcinkiewicz! Tylko oni mogą wspomóc działania medialne naszego prezydenta - wymyślił szwagier. - Bo czy to nie wstyd, że kanał naszej głowy państwa na superpopularnym internetowym YouTube po czterech tygodniach ma tylko 41 użytkowników i 4000 wyświetleń.

To znaczy, że nawet nie wszyscy pracownicy prezydenckiego pałacu i jego kancelarii chłoną myśli i informacje z samej góry. A to wstyd i zdrada. Bo śledzenie wszystkiego, co istotne w działalności Lecha Kaczyńskiego, winno być ich obowiązkiem. I jeśli w umowach o pracę nie jest to zapisane, to zdrada numer dwa.

Ale z drugiej strony patrząc - Doda odpada, bo już kiedyś całowała się z premierem, więc gdyby teraz zmieniła obiekt westchnień - byłaby to zdrada numer trzy.

Marcinkiewicz jednak też nie. Bo dziś były premier współpracuje z firmami z Zachodu, więc gdyby zaczął prezydenta wspomagać, zaraz byłoby podejrzenie o zdradę (numer cztery).

Więc kto może pomóc? Palikot! Ale on ostatnio jakoś prezydentem zajmować się nie chce. Zdrada.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki