Przypadkowi ludzie znaleźli ją na poboczu drogi na przedmieściach Przemyśla. Leżała bezradna w kałuży krwi, cała drżała. Nie mogła nawet wstać, bo w wypadku odcięte zostały jej dwie małe raciczki! Wyglądało na to, że biedna sarenka musiała nieszczęśliwie wpaść pod samochód, a może w sidła kłusownika, z których wyszarpała się ostatkiem sił.
Wycieńczone zwierzątko trafiło natychmiast na stół operacyjny Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Lek. wet. Radosław Fedaczyński (31 l.) i Jakub Kotowicz (20 l.) godzinami walczyli o uratowanie Bambi. Niestety, pozostałości zmiażdżonych raciczek trzeba było amputować... Gdy już wydawało się, że zwierzątko ocaleje, w ranę wdała się infekcja. - Niestety, sarna nie przeżyła - mówi smutno Jakub Kotowicz. - Co roku trafia do nas blisko 30 tych zwierząt, niektóre ciężko poranione. Chcemy stworzyć dla nich specjalne miejsce, gdzie będą leczone i rehabilitowane. Prosimy o pomoc dla sarenek. Jest konieczna, by takich smutnych historii było jak najmniej - dodaje wolontariusz.
Uwaga! Pomóż ratować sarenki takie jak Bambi. Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu zwraca się z prośbą o pomoc w tworzeniu "Pogotowia dla saren". Można pomóc, biorąc udział w aukcji internetowej firmowego kalendarza lecznicy. Szczegóły na www. orzw.pl, w zakładce Aktualności.