Żegnały go tłumy wstrząśniętych makabryczną zbrodnią osób. Nad grobem chłopczyka wylano morze gorzkich łez, a jego niewielką mogiłę przykryły białe kwiaty i maskotki kładzione przez dzieci.
Poruszeni tragedią bezimiennego chłopca ludzie całymi rodzinami przyszli na cieszyński cmentarz, by towarzyszyć zamordowanemu dziecku w jego ostatniej drodze. W cmentarnej kaplicy, gdzie katolicki ksiądz i ewangelicki pastor odprawili nabożeństwo pogrzebowe, nikt nie krył łez. Biała trumienka składana do grobu dosłownie tonęła w morzu kwiatów. Na krzyżu nagrobnym napisano tylko: "Chłopczyk, żył ok. 2 lat"...
Patrz też: Bytom: Porzuciła dziecko, bo chciała się napić!
Wśród żałobników byli też Bogusław (35 l.) i Sabina (24 l.) Moczowie, którzy stracili jedynego syna Kacperka (3 l.) w potwornym wypadku w Czechach. - Kiedy patrzę na tę trumnę, na której nie ma nawet imienia, po ciele przechodzą mi dreszcze. Mam nadzieję, że uda się złapać winnych tego morderstwa - mówi pan Bogusław.
Niestety, policja do dziś nie ustaliła, gdzie są rodzice chłopca wyłowionego ze stawu 19 marca i czy to oni zamordowali dziecko. - Policjanci sprawdzają wszystkie rodziny, które mogły mieć syna w takim wieku. Na razie wiemy tylko, że malec na pewno nie pochodził z województwa śląskiego - mówi Marek Wręczycki (34 l.) ze śląskiej policji.