Jeden poseł ubył, a chętnych na schedę nie ma. Mowa o Januszu Zemke, który z list SLD dostał się do europarlamentu, automatycznie tracąc mandat na Wiejskiej. Teoretycznie jego miejsce powinien zająć inny polityk SLD, który w wyborach z 2007 roku uplasował się za byłym ministrem obrony. Padło więc na Sławomira Jeneralskiego - ten jednak do Sejmu wracać nie chce.
- Podjąłem decyzję, że nie chcę wracać do polityki - mówi Jeneralski w rozmowie z portalem tvp.info. - Moja decyzja ma dwa podłoża: zawodowe i prywatne. Założyłem własną firmę, z której prowadzenia nie chcę rezygnować, a poza tym zacząłem cenić sobie prywatność, której brakowało mi, gdy byłem dziennikarzem i posłem - dodaje.
W efekcie rezygnacji Jeneralskiego mandat może uzyskać kolejna na liście pod względem uzyskanych głosów, Grażyna Ciemniak. Tu jednak też pojawia się problem, bo była senator na Wiejską się nie spieszy. Jak sama tłumaczy, ma teraz pracę, która daje jej wiele satysfakcji.
Włodarzom SLD pozostaje mieć tylko nadzieję, że sprawdzi się powiedzenie "do trzech razy sztuka". Trzeci w kolejce do poselskiego mandatu jest Zbigniew Jaszczuk, starosta powiatu żnińskiego.
Zemke wciąż nie ma następcy
2009-06-10
17:51
Kto by nie chciał zarabiać 10 tysięcy złotych miesięcznie? Okazuje się, że znajdzie się kilka takich osób, chociażby w szeregach byłych polityków SLD. Poselską pensją pogardził na przykład Sławomir Jeneralski, który nie chce wrócić do Sejmu w miejsce Janusza Zemkego.