Pomoc dla powodzian jest już systematycznie rozdzielana, niestety nie wszędzie dotarły jeszcze transporty PCK i Caritasu. To właśnie tam pojawiają się przedsiębiorcy, którzy nie mają odrobiny skrupułów. Pomoc owszem oferują, ale nie za darmo tylko za opłatą i to słoną.
Na zalanych terenach już pojawili się handlarze, którzy oferują filtry do wody. Nie wspominają przy tym, że są one i tak bezużyteczne, bo nie eliminują najgroźniejszych bakterii. Drugi towar deficytowy, którego ceny mogą przyprawić o ból głowy to woda mineralna w butelkach... W gminach gdzie nie dotarła jeszcze pomoc humanitarna handlarze potrafią zażądać nawet 5 złotych za litr! Podobnie jest z bateriami, czy świecami ich ceny poszybowały o nawet 6000 procent!
Skrupułów nie mają też „sprzątacze”. Wywiezienia piasku, żwiru, połamanych drzew – nie ma problemu. Chętni znajdą się od razu , kurs wywrotki kosztuje kilkaset złotych, a potem jej właściciel odsprzedaje te materiały firmom budowlanym. Drewno na opał po osuszeniu odkupią nawet sami powodzianie, żeby ogrzać i powoli suszyć budynki.