Zespół Macieja Laska działający przy KPRM złoży także wniosek do prokuratury w celu ustalenia autora tego fałszerstwa.
"To niedopuszczalne, aby na tego rodzaju materiałach źródłowych członkowie zespołu Antoniego Macierewicza budowali swoje hipotezy i wprowadzali w błąd opinię publiczną" - Czytamy w oświadczeniu.
Dalej, zespół Laska wyjaśnia, o które z użytych w śledztwie zdjęć chodziło:
"Chodzi o materiał zamieszczony w prezentacjach przedstawianych przez prof. Wiesława Biniendę, pokazujący lewe skrzydło samolotu, które nie ma zniszczonej krawędzi natarcia, a jedynie dziurę w środku skrzydła. Jego zdaniem to dowód na hipotezę o wybuchu, który był przyczyną katastrofy rządowego TU-154M w Smoleńsku. Rzeczywiste zdjęcia z rekonstrukcji urwanego skrzydła wyglądają inaczej. Wyraźna różnica na zdjęciach wykorzystywanych przez prof. Biniendę wynika z manipulacji w ułożeniu fragmentów zniszczonego skrzydła i twórczego potraktowania zdjęć.
Ludzie Macieja Laska stwierdzili także, że zespół Antoniego Macierewicza wybiórczo korzystał z dowodów, tak aby pasowały one do ich teorii:
"Zespół parlamentarny posła Antoniego Macierewicza sięgał już w sposób wybiórczy do materiałów, które wyjaśniają przyczyny katastrofy, a które zostały zawarte w końcowym raporcie komisji Millera, by na podstawie ich dowolnie prowadzonej analizy manipulować opinią publiczną. Tym razem mamy do czynienia z manipulacją na podstawie fałszywego materiału źródłowego."
Zespół Macierewicza nie garnie się także do podania źródła posiadanych przez nich materiałów.
"Przypominamy, że od ponad pół roku zwracamy się do zespołu parlamentarnego z prośbą o przedstawienie materiałów źródłowych, na podstawie których formułują swoje tezy. Do tej pory żadnych dokumentów nie przedstawiono. Pomimo iż lansowane przez zespół parlamentarny alternatywne teorie są ze sobą sprzeczne i nie ma żadnych dowodów na ich potwierdzenie, nadal jesteśmy świadkami coraz brutalniejszej kampanii kłamstw i oszczerstw - tym razem z wykorzystaniem fałszywych materiałów. Jeżeli zespół posła Antoniego Macierewicza i on sam są w posiadaniu dowodów, które wskazują na inne niż ustalone przez tzw. komisję Millera przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem, powinni jak najszybciej przedstawić je prokuraturze lub Komisji Badań Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Ukrywanie wiarygodnych wiadomości lub dowodów mogących stanowić dowód w postępowaniu może zostać uznane za działanie na szkodę wymiaru sprawiedliwości. Ponownie zwracamy się do zespołu parlamentarnego posła Antoniego Macierewicza: pokażcie dowody na swoje teorie albo zakończcie swoje prace i przeproście za to, że przez ponad trzy lata wprowadzacie w błąd opinię publiczną i media. To niedopuszczalne, aby w tak tragicznym wydarzeniu, jakim była katastrofa smoleńska, politycy i tzw. eksperci manipulowali opinią publiczną na podstawie sfałszowanych dowodów (przerabianych na komputerze zdjęć)"