Jeremiasz Barański (58 l.) ps. Baranina wiedział wiele o zamachu na generała Marka Papałę (39 l.), ale powiesił się po wizycie żony w wiedeńskim więzieniu. Wojciech Franiewski, Sławomir Kościuk (52 l.) i Robert Pazik (40 l.) wiedzieli, kto stoi za morderstwem Krzysztofa Olewnika. Ale oni też ulegli czarowi śmierci i zawiśli w swoich celach. Do długiej listy tajemniczych samobójstw Andrzej J. dopisał się podobno sam, w ubiegły czwartek.
Andrzej J. zaczął sypać dwa lata temu w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Apelacyjną w Katowicach. Szczegółowo opowiadał, ile i komu musiał dawać pieniędzy, żeby otrzymywać kontrakty dla firmy sprzedającej maszyny górnicze, którą wówczas reprezentował. Głównie dzięki niemu prokuratorzy mogli postawić zarzuty 27 osobom, którym zarzucili wzięcie 9 mln zł łapówek.
Mówił chętnie, bo w zamian za współpracę nie był postawiony w stan oskarżenia, a otrzymał status świadka. Śledczy zaprosili go do Katowic na kolejną rundę przesłuchań, ale Andrzej J. przestał nagle współpracować. Z prostej przyczyny - nieżywi milczą.
Czytaj: Włoska mafia szykuje zamach na papieża!
Nad ranem jego ciało znaleźli pracownicy hotelu Cubus. Był czwartek, godzina 9.00. Andrzej J. wisiał w łazience. - Na miejscu przeprowadziliśmy czynności, zabezpieczyliśmy ślady. Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z samobójstwem, ale prowadzimy też czynności w kierunku nakłaniania do samobójstwa lub pomocy w samobójstwie - mówi prok. Marta Zawada-Dybek z Prokuratury Okręgowej w Katowicach, która bada okoliczności śmierci Andrzeja J.
Są już także wstępne wyniki badania zwłok, ale na razie niewiele wniosły do sprawy. Co ciekawe, choć zgon Andrzeja J. nastąpił w czwartek, to sekcja została przeprowadzona dopiero w poniedziałek. Dlaczego? - Był jakiś techniczny problem, z tego co wiem - mówi Marta Zawada-Dybek. Zeznania Andrzeja J. mogły pogrążyć w sądzie wielu tuzów polskich spółek węglowych - m.in. byłych szefów Kompanii Węglowej, Katowickiego Holdingu Węglowego czy Jastrzębskiej Spółki Węglowej.