Zginął, bo chciał szpanować

2009-09-22 3:00

Kiedy Marek Chomaniuk (49 l.) wręczał synowi Gabrielowi (19 l.) kluczyki do swojego BMW, prosił, by ten jechał ostrożnie. 19-latek nie wziął jednak do serca mądrej ojcowskiej rady. Dla szpanu rozpędził samochód do 200 km/h. Przy wymijaniu pieszego wypadł z drogi i dachował. Niedoświadczony kierowca był bez szans. Zmarł tuż po przewiezieniu do szpitala.

Gabriel Chomaniuk (19 l.) z Bielska Podlaskiego, choć prawo jazdy odebrał dopiero tydzień temu, już myślał, że jest najlepszym kierowcą na świecie! Kiedy ojciec wysłał go na wieś po ziemniaki, młodzieniec chciał popisać się swoimi umiejętnościami. - Prosiłem go. Gabryś, jedź nie za szybko - opowiada zrozpaczony ojciec chłopaka. - Ale on nie posłuchał...

Za kierownicą BMW młodzieniec poczuł się jak rajdowiec. Rozpędził auto aż do 200 km/h! Nagle, na prostym odcinku drogi dostrzegł biegnącego poboczem mężczyznę. Próbował go wyminąć, ale zabrakło mu doświadczenia i w jednej chwili stracił panowanie nad kierownicą. Rozpędzone auto wystrzeliło w powietrze jak z procy i dachowało, roztrzaskując się niczym dziecięca zabawka. Chociaż pogotowie przybyło błyskawicznie, 19-latek zmarł w szpitalu.

- Wszystko robiłem dla niego, był rozpieszczony. Ale czy musiał zginąć? - rozpacza, nie kryjąc łez, ojciec Gabriela.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki