Andrzej Gerc (+23 l.) z Białegostoku (woj. podlaskie) nie miał stałej pracy. Aby dorobić, pomagał przy różnych robotach swojemu koledze, mieszkającemu we wsi Rybniki Pawłowi B. (+33 l.). - Andrzej cieszył się, że ma jakieś zajęcie - opowiada drżącym z rozpaczy głosem ojciec 23-latka Mieczysław (58 l.). Tak też było feralnego dnia. Mężczyźni przez cały dzień ciężko pracowali przy ogrodzeniu na posesji 33--latka. Wieczorem postanowili trochę się zabawić i urządzili grilla. - Jak to młodzi, pewnie trochę wypili i postanowili poszaleć - domyśla się Mieczysław Gerc.
Przeczytaj koniecznie: Święta Katarzyna: Tragiczny wypadek – zginęli czterej mężczyźni
Za kierownicą należącego do Pawła B. mercedesa usiadł Andrzej. Koledzy z piskiem opon minęli wiejskie zabudowania, wjechali na krętą leśną drogę w kierunku miejscowości Mostek. Rozpędzona osobówka nagle zatańczyła na żwirówce. Samochód wypadł z drogi i z potężną siłą uderzył w drzewo. Mężczyźni zginęli w kompletnie zmiażdżonym mercedesie. Przyczyny wypadku ustala policja. Starszy z mężczyzn osierocił 2,5-letnią córeczkę Zuzię.