Jacek M. (50 l.) był pilotem z 32-letnim doświadczeniem. Choć mieszkał w okolicach Warszawy, latał w barwach aeroklubu gliwickiego. W minioną sobotę wystartował z niewielkiego lotniska pod Sieradzem. Cieszył się każdą minutą w powietrzu.
Nagle tuż przed południem jego jednoosobowy samolot zaczął sprawiać kłopoty. Maszyna wpadła w korkociąg. Jacek M. ze wszystkich sił starał się zapanować nad awionetką. Kiedy zdał sobie sprawę z tego, że nie uchroni się przed zderzeniem z ziemią, wyskoczył z samolotu ze spadochronem na plecach. Był jednak na zbyt małej wysokości, więc nie zdążył go otworzyć. Runął nieopodal swojej maszyny. Zginął na miejscu.
Okoliczności i przyczyny wypadku wyjaśnia teraz Komisja Badania Wypadków Lotniczych.