Pan Stanisław ruszył na grzybobranie swoją damką. Ostrożnie jechał ul. Artyleryjską. Nagle zarzuciło go i rower wraz z nim przewrócił się. Straszny pech sprawił, że z tyłu pędził autobus.
Przy przeraźliwym pisku hamulców mężczyzna runął pod koła. Zginął na miejscu. Policja nie mogła ustalić jego tożsamości, bo nie miał przy sobie dokumentów. Po południu żona zgłosiła zaginięcie męża i opisała rower, którym jechał. Wtedy okazało się, że ofiara to Stanisław R.