Zginął bo zjechał z chodnika

2009-07-11 4:00

Andrzej R. (18 l.) chciał ominąć górkę piachu, którą ktoś usypał na chodniku. Nagle zjechał więc swoim rowerem na jezdnię. Wszystko działo się tak szybko, że chłopak nie zauważył pędzącego wprost na niego volkswagena. Auto zmiotło go z drogi.

Andrzej R., z miejscowości Bychlew (woj. łódzkie), wybrał się swoim rowerem na przejażdżkę do pobliskich Pabianic. Chłopak jechał chodnikiem, bo tak było bezpieczniej. Gdy Andrzej przejeżdżał wzdłuż ulicy Rypułtowickiej dostrzegł przed sobą górę piachu. Zjechał więc z chodnika na asfalt, żeby ominąć przeszkodę. Tak doszło do dramatu!

Tą samą stroną jezdni jechał volkswagen golf, kierowany przez Piotra A. (36 l.). Mimo ograniczenia prędkości do 50 kilometrów na godzinę, pędził zdaniem świadków dwa razy szybciej. Nic dziwnego, że nie zdążył wyhamować. Rowerzysta wpadł na maskę, później na przednią szybę. Siła uderzenia była ogromna.

Lekarze długo walczyli o życie Andrzeja R. Nieprzytomnego chłopaka przewieźli do szpitala w Pabianicach. Niestety, kilkadziesiąt minut później Andrzej R. zmarł. Policja zajmuje się sprawą.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki