Adrian R. z Kosina pod Annopolem (woj. lubelskie) pasjonował się chemią. Dzięki jej tajnikom potrafił konstruować minibomby. Niestety był lekkomyślny. Adrian zamknął się w warsztacie z trzema kolegami (od 17 do 18 lat). Mieli konstruować nowe petardy.
Patrz też: Warszawa. Policjanci przez kilka godzin pilnowali bomb
- Do cienkiej stalowej rurki wsypał proch. Chcąc ją zagiąć, zaczął uderzać w nią młotkiem - opowiada Janusz Majewski z policji w Kraśniku. Przerażeni koledzy próbowali go odwieść od tego szalonego pomysłu, jednak on wiedział swoje. Jedno uderzenie, drugie... młodzi pirotechnicy w ostatniej sekundzie wybiegli z warsztatu. Trzecie uderzenie spowodowało detonację.
Adrian zginął na miejscu. Eksplozja zmasakrowała mu twarz i głowę. Służby medyczne, które pojawiły się na miejscu, mogły stwierdzić jedynie zgon. Policjanci pracujący na miejscu tragedii w domu innego chłopca znaleźli małe laboratorium chemiczne. Adrian R. zostawił pogrążonych w bólu rodziców i siostrę.