Angelika C. była studentką Uniwersytetu im. Jana Kochanowskiego w Kielcach. Na Wydziale Lekarskim i Nauk o Zdrowiu wybrała specjalizację pielęgniarską. W połowie marca rozpoczęła praktyki w szpitalu w Lubaczowie. Mieszkała w Dachnowie, do pracy miała zaledwie 6 kilometrów. W poniedziałek wstała wczesnym rankiem, o godz. 6.40 wsiadła do samochodu. Droga była prosta, ale nocą spadł śnieg i było ślisko. Angelika była już blisko szpitala, kiedy nagle straciła panowanie nad swoim srebrnym nissanem micrą. Małe autko wpadło w poślizg, znalazło się na przeciwległym pasie ruchu. Uderzyło w dostawczego mercedesa sprintera. Zmiażdżony samochód dziewczyny wypadł do rowu. W zgniecionej, poskręcanej stercie metalu, która ledwie przypominała auto, Angelika zginęła na miejscu. Jej ciało wycinali z wraku strażacy.
Policja bada okoliczności wypadku. - Prowadzimy czynności wyjaśniające. Kierująca nissanem najprawdopodobniej straciła panowanie nad samochodem i zjechała na przeciwległy pas ruchu - mówi Bartosz Wilk, rzecznik prasowy KWP w Rzeszowie.
Pracownicy szpitala w Lubaczowie są wstrząśnięci tragedią. Kiedy wspominali Angelikę, w ich oczach pojawiały się łzy.
Zobacz: Katowice: ciężarówka z piaskiem WJECHAŁA w autobus, 9 osób rannych!