- To jedyne dwa wolne murowane groby, które skończyliśmy akurat przygotowywać - mówi Stanisław Bydelski (56 l.), grabarz z cmentarza parafialnego w Suwałkach (woj. podlaskie).
- Pogrzeb pewnie będzie dopiero za jakiś czas, bo sprowadzenie ciał z Portugalii to długa, najeżona formalnościami droga. Wiem, bo już zajmowałem się takimi pogrzebami - zdradza grabarz.
O tragedii w Portugalii piszemy od kilku dni. Przypomnijmy: Michał Maćkowiak (31 l.) i jego żona Hanna (31 l.) od pięciu lat mieszkali z dziećmi w Lizbonie. Uwielbiali podróże. Tego dnia wybrali się z dziećmi na przepiękny widokowo klif Cabo da Roca. I kiedy robili sobie zdjęcia na skraju urwiska, spadli w przepaść na oczach dzieci...
Zobacz też: Polskie małżeństwo zginęło w Portugalii. Dzieci przyjadą do Polski. Kto się nimi zaopiekuje? NOWE WIADOMOŚCI
Wiadomo już, że osieroconymi dziećmi - pięcioletnim Leo i sześcioletnią Zosią - zajmą się ich dziadkowie, rodzice mamy. Mają do tego jak najlepsze warunki. Babcia uczy geografii w suwalskim gimnazjum, a dziadek jest pracownikiem banku. Ich dom świetnie nadaje się na miejsce, w którym dzieci po utracie rodziców będą mogły dojść do siebie. Położony w eleganckiej, spokojnej dzielnicy Suwałk, dosłownie tonie w zieleni. W ogrodzie jest sporo miejsca na zabawę i odpoczynek.- Pani Małgorzata i pan Andrzej mieszkają tu od 20 lat. Hania tu się wychowywała, a wnuki co roku tu przyjeżdżają na wakacje - mówi Beata Rydzewska (49 l.), bliska sąsiadka.
Do domu w Suwałkach już zjechała część rodziny z całej Polski. Chcą zapewnić dzieciom, które niebawem zamieszkają u dziadków, miłość i wsparcie. To teraz dla nich najważniejsze.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail