Okropny huk, zgrzyt pękającej blachy i brzęk tłuczonego szkła zmroził krew w żyłach przerażonych mieszkańców Grochowa we wtorek o godzinie siódmej rano. Niczego niepodejrzewająca Teresa B. (71 l.) przechodziła przez przejście dla pieszych na skrzyżowaniu ul. Szaserów ze Wspólną Drogą, kiedy z olbrzymią prędkością wjechał w nią rozpędzony samochód. Kompletnie pijany Piotr G. (33 l.) jechał swoim BMW z potworną prędkością. Uderzona z olbrzymią siłą ofiara przeleciała ponad 60 metrów w powietrzu, zanim upadła nieżywa na asfalt. Potrąciwszy nieszczęsną kobietę, pijany zwyrodnialec dodał tylko gazu. Nie zahamował nawet na sekundę.
- Kobieta zginęła na miejscu - relacjonuje Marcin Szyndler (33 l.) z Komendy Stołecznej Policji. - Kierujący BMW miał we krwi 2 promile alkoholu, nie zatrzymał się przed przejściem dla pieszych i jechał z nadmierną prędkością - dodaje.
Policja podjęła decyzję o wykorzystaniu przy poszukiwaniach śmigłowca. Funkcjonariusze szybko zatrzymali pirata bez serca. Kilkadziesiąt minut po wypadku odnaleźli rozbite BMW przed szpitalem na ul. Szaserów. W budynku szpitala siedział Piotr G. Od razu przyznał się do spowodowania wypadku, ale nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego nie zatrzymał się po potrąceniu kobiety. Mężczyzna prawdopodobnie jest robotnikiem remontującym szpital.
Ulica Szaserów na kilka godzin została zamknięta dla ruchu. Policja kierowała autobusy na objazdy bocznymi ulicami. Normalny ruch został przywrócony dopiero około godziny 11.