Wpadła w łapy podłego zboczeńca. Był nim Kamil L. (15 l.), kolega z domu dziecka. Zwabił dziecko w odludne miejsce, związał i brutalnie zgwałcił. Potem zacisnął swe palce na jej wątłej szyi. Minutę potem Weroniczka nie żyła.
Była sobota. Jej ostatni dzień życia. Niespodziewająca się żadnego zagrożenia Weronika bawiła się przed Domem Dziecka we Wschowie (woj. lubuskie). I wtedy podszedł do niej Kamil L. Świadkowie opowiadali potem prokuratorowi, że widzieli, jak rozmawiają. Ktoś widział nawet, jak ufna dziewczynka uśmiecha się do swego przyszłego kata. Była godzina 15.00, gdy Kamil wziął za rękę Weronikę i poszli gdzieś z placu zabaw. Dzieci z Domu Dziecka nie spodziewały się wówczas, że już nigdy nie zobaczą Weroniki.
Spacer z katem
Weronika poszła z Kamilem, choć nigdy wcześniej nie oddalała się bez zgody wychowawczyni. Tak bardzo ufała chłopcu.
To, co wydarzyło się potem, to prawdziwy horror. Kamil zaciągnął swoją młodą ofiarę do opuszczonego, zrujnowanego domu. A tam rzucił się na nią z dziką chucią. Zdarł z niej ubranie, zgwałcił brutalnie, a potem związał ręce i nogi. Na koniec własnymi rękami udusił dziewczynkę. Drobniutka Weronika nie miała żadnych szans w starciu z tym potworem. Jej krzyk ugrzązł w gardle i umilkł na wieki...
W tym samym czasie w Domu Dziecka wychowawczyni Weroniki zaczęła się niepokoić o podopieczną. Do akcji natychmiast rusza policja. Ktoś widział Weronikę z Kamilem. Funkcjonariusze idą tym tropem. Około godz. 21 policjanci dokonują makabrycznego odkrycia. Zbrukane ciało Weroniki leży porzucone w starym domu. Natychmiast biorą w obroty Kamila. Młodociany potwór pęka. - To ja zabiłem, nie wiem dlaczego - wyznaje morderca.
Mała ufała mordercy
Weronika bardzo dobrze znała swojego oprawcę. Kamil, od listopada wychowanek tego samego Domu Dziecka, wzbudzał jej zaufanie. Mała Weroniczka, poraniona przez los, lgnęła do każdego, kto obdarzył ją uśmiechem i dobrym słowem. Mama porzuciła ją i rodzeństwo ponad 6 lat temu.
Ojciec za molestowanie dzieci trafił do więzienia. Gdy Kamil trafił do Domu Dziecka we Wschowie, były z nim same problemy. - On miał na swoim koncie kradzieże i rozboje - mówią wschowscy policjanci. - Nie chodził do szkoły - dodają jego nauczyciele.
Teraz chłopak trafi na 3 miesiące do schroniska. Wciąż nie wiadomo, czy za okrutny mord odpowie jak osoba dorosła czy jako nieletni. Zdecyduje Sąd Rejonowy w Lesznie. Miejmy nadzieję, że ten bezlitosny potwór za kaźń, jaką zgotował Weroniczce, zgnije w więzieniu.