To miały być urodziny 14-letniej córki Andrzeja Z. Wśród gości była Paulina W. (16 l.). Przyszła do przyjaciółki na imprezę i nie spodziewała się, że czyha tam na nią olbrzymie niebezpieczeństwo. Zabawa trwała w najlepsze, gdy Andrzej Z. dosiadł się do biesiadującej młodzieży. Razem z nim pojawił się alkohol.
Natarczywie zachęcane dzieci napiły się wódki. Nie minęła godzina, a były już pijane. Wtedy potwór postanowił wykorzystać okazję. Podstępnie zwabił podpitą Paulinę do drugiego pokoju. Tam zaczęło się piekło nastolatki. Dziewczyna nie spodziewała się, że ojciec jej najlepszej koleżanki z dziką chucią rzuci się na nią i zbruka jej niewinność. Andrzej Z. siłą zaciągnął opierającą się dziewczynę do łóżka. Brudnymi łapami rozebrał i brutalnie zgwałcił. Paulina rozpaczliwie się broniła, ale nie poradziła sobie. On był silniejszy. Po wszystkim dziewczyna z płaczem wybiegła na dwór. Gdy jej mama Krystyna W. dowiedziała się o horrorze córki, natychmiast zadzwoniła po policję.
Gdy śledczy byli w jej domu, do drzwi zapukał też gwałciciel. - Chciał nas przekonać, że nic poważnego się nie stało - mówi pani Krystyna i z niedowierzaniem kręci głową. Andrzej Z. trafił za kratki prosto spod domu swojej ofiary.
Nieszczęsną Paulinę czekają teraz trudne chwile. Dopiero za 6 tygodni okaże się ponad wszelką wątpliwość, czy z gwałtu na nastolatce nie będzie dziecka. - Moja córka strasznie to przeżywa, nie wychodzi z domu, zamknęła się w sobie - mówi pani Krystyna. Andrzej Z. to zwykły zboczeniec. Odsiedział już 5 lat więzienia za molestowanie 12-letniego dziecka. - Działał w warunkach recydywy. Wciąż prowadzimy śledztwo w tej sprawie - mówi Maria Wierzejewska-Raczyńska, szefowa pilskiej prokuratury. Potworowi grozi teraz 15 lat więzienia.