Wstyd i obrzydzenie mieszają się z rozpaczą na twarzy tej nieszczęsnej kobiety. - Zgwałcił mnie syn - wyznaje nam przez łzy pani Dorota Z. (43 l.) spod Olsztyna (woj. warmińsko-mazurskie). Zbrukana przez rodzone dziecko matka ciągle wspomina ten makabryczny dzień.
Dorota Z. pracowała w kuchni, kiedy nagle poczuła na plecach czyjś wzrok. Odwróciła się i zobaczyła w drzwiach swojego syna Krzysztofa (22 l.), który dysząc obleśnie wpatrywał się w nią w przerażający sposób.
Kilka dni wcześniej chłopak przeżył zawód miłosny. Rzuciła go dziewczyna, z którą od dawna się spotykał. Nic jednak nie usprawiedliwia tego, jak postanowił dać upust swojej furii. Chłopak przyskoczył do zdjętej grozą kobiety i silnym ciosem powalił ją na ziemię.
- Zaciągnął mnie do pokoju i rozebrał. Krzyczałam, żeby tego nie robił. Ale on tylko dyszał. Przestał dopiero, jak było po wszystkim - opowiada trzęsącym się głosem pani Dorota.
Dopiero, gdy wstrząsnął nim dreszcz plugawej rozkoszy, zboczony syn zwolnił na tyle żelazny uchwyt swoich brudnych łap, że zgwałcona kobieta zdołała się wyswobodzić i uciec przed nim z mieszkania. - Uciekłam do sąsiadki, od której zadzwoniłam po policję - mówi.
Policjanci szybko stawili się na miejscu i zatrzymali zwyrodnialca. - Krzysztof Z. został za gwałt aresztowany przez sąd na trzy miesiące. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności - potwierdza komisarz Anna Siwek (31 l.), rzecznik prasowy olsztyńskiej policji.
Choć bezbożny oprawca jest już zamknięty za kratami, pani Dorocie ciągle zdaje się, że słyszy dyszenie gwałcącego ją zboczeńca i czuje na sobie dotyk jego łap. Na domiar złego kobieta jest cały czas wytykana palcami przez bezdusznych sąsiadów, którzy szydzą z jej nieszczęścia. - Jedna z sąsiadek powiedziała do swojego męża, że jak chce seksu, to niech idzie do mnie - opowiada nam zapłakana.