Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską. Milena Walczak (24 l.) z Gniezna (woj. wielkopolskie) została oślepiona i brutalnie zgwałcona przez swojego sąsiada. Tragedii nic nie zapowiadało. - Mieszkał w sąsiednim bloku. Z naszego balkonu widać jego okna. Spodobałam mu się, bo usiłował nawiązać bliższą znajomość - wspomina Milena. Zaczęli się spotykać. Mimo że ona ma narzeczonego i małą córeczkę, niektórzy myśleli nawet, że są parą. Tymczasem Grzegorz P. odsłaniał powoli swoje prawdziwe oblicze i zaczął być wobec swojej sąsiadki agresywny. Wtedy Milena odrzuciła jego amory, a w Grzegorza P. jakby wstąpił diabeł. Zaczął jej grozić, popychać, szarpać, ciągnąć za włosy, dochodziło do rękoczynów. Pod koniec października podstępem zwabił Milenę do swojej piwnicy. Tam rozpoczął się horror. Mężczyzna palcami dosłownie wydłubał kobiecie oczy. Potem więził i brutalnie gwałcił. Po wszystkim zakrwawioną, mdlejącą i zastraszoną Milenę odprowadził do domu. Kobieta przeżyła, ale do końca życia będzie kaleką.
Wczoraj w sądzie okręgowym miał zapaść wyrok w tej bulwersującej sprawie. Sąd postanowił jednak niespodziewanie wznowić proces. - Są sprzeczne dane w karcie karnej - mówiła sędzia Dorota Biernikowicz, która nieścisłości odkryła dopiero podczas narady przed wydaniem wyroku.
Sąd musi teraz sprawdzić w aktach, czy Grzegorz P. (karany wcześniej kilka razy) powinien odpowiadać jako wielokrotny recydywista. - To skomplikowana kwestia prawna, ale moim zdaniem prokuratura nie popełniła błędu - bronił się zaraz po rozprawie Piotr Krystek z Prokuratury Rejonowej w Gnieźnie.
Zobacz: Wrocław: seks za pieniądze w kobiecym więzieniu. Cena: 50 złotych