Dla Joanny (26 l. imię zmienione) świat zawalił się cztery lata temu. Wtedy umówiła się z doktorem Piotrem P. na rutynowy zabieg pod narkozą. Wybudziła się w trakcie stosunku z doktorem. Lekarz stwierdził wtedy, że… sprawdza czy zabieg się udał. Przed drzwiami czekały na Joannę jej koleżanki. Kiedy uciekła z gabinetu, powiedziała im o tym, co ją spotkało. Natychmiast pojechały na komisariat. Kryminalni jeszcze tego samego dnia przeprowadzili rewizję w gabinecie ginekologa. W koszu na śmieci znaleźli prezerwatywę. W jej wnętrzu była sperma doktora, a na zewnątrz materiał genetyczny Joanny.
I zaczęła się gehenna... kobiety. W małych Strzelcach Krajeńskich, jako zgwałcona przez lekarza była wytykana palcami. Musiała rzucić studia. Wyprowadziła się za granicę. Wszelkie mosty spaliła. Pojawiła się na pierwszej rozprawie. Na widok doktora prawie zemdlała...
Teraz Sąd w Gorzowie Wielkopolskim skazał Piotra P. na cztery lata więzienia. Ma też zapłacić Joannie 100 tys. zł odszkodowania. Wyrok jest prawomocny. Czy jednak taki wymiar kary to godziwa zapłata za zmarnowane życie? DUT