Dyżurny komendy miejskiej otrzymał zgłoszenie od mieszkańca Mazowsza, że w Zielonej Górze mieszka jego brat, który właśnie poinformował go, że zabija się ciosami nożem w brzuch. Problem w tym, że mazowszanin nie miał zielonego pojęcia gdzie zamieszkuje jego brat. Wydzwaniając po innych członkach rodziny desperata dyżurnemu udało się ustalić, co prawda nie dokładny adres, ale chociaż osiedle na którym doszło do dramatu. Najbliżej wskazanego osiedla był akurat patrol drogówki, sierż. sztab. Krzysztof Malajka i st. post. Konrad Milej. W ciągu kilku minut byli na miejscu. W tym samym czasie dyżurnemu mł. asp. Pawłowi Pępkowskiemu udało się ustalić dokładny adres zamieszkania potencjalnego samobójcy. Kiedy policjanci przybyli pod jednorodzinny domek, drzwi od były zamknięte. Z wnętrza słyszeli jedynie słabnący głos mężczyzny informujący, że nikt nie jest mu już w stanie pomóc. Wyważyli drzwi i zobaczyli desperata leżącego w kałuży krwi. Na szczęście chwilę później na miejscu była już karetka pogotowia. Mazowszanin w stanie ciężkim trafił na stół operacyjny zielonogórskiego szpitala.
Zobacz także: Samobójca wyskoczył z 8. piętra na wózek z dzieckiem [ZDJĘCIA]