- Z czego oni się tak cieszą? - wymamrotał szeptem zniesmaczony szwagier, który wciąż nie może do siebie dojść po przegranej Lecha.
- Premier powiedział, że daliśmy radę z kryzysem. Wszystkim spadło, a nam urosło o całe 1,1 procent. A mówili, że będzie źle, a jest dobrze, no i Polska jest zielonym punktem na mapie - wyjaśniłem w skrócie. - Wiadomo, kolor zielony, to kolor nadziei, a że my, Polacy, nigdy jej nie tracimy, to właśnie dlatego nam się udało. Jesteśmy najlepsi! Złotówka się umacnia i w ogóle! - wykrzykiwałem, uniesiony radosnym nastrojem.
- Kolor zielony powiadasz... Kolor nadziei... - zasępił się szwagier i spoglądając na błękit nieba, wyrzucił z siebie: - Nadzieja chlebem biednego, jak pisał Herbert...
Nie wiem dlaczego, ale od razu przestałem się cieszyć.