Zientarski może zeznawać? Decyzja odłożona po raz trzeci

2009-06-24 15:56

Czy Maciej Zientarski może stanąć przed sądem w sprawie wypadku, w którym zginął jego kolega Jarosław Zabiega? Teoretycznie decyzja miała zapaść już trzykrotnie, ale biegli wciąż potrzebują więcej czasu. Bez ich opinii prokuratura ma związane ręce.

Cała sprawa stanęła w martwym punkcie. Bez opinii biegłych o stanie zdrowia Macieja Zientarskiego prokuratorzy są bezsilni. Nie wiadomo, czy kluczowy "świadek" złoży zeznania, a jedyne, co sąd może zrobić, to czekać.
 
Teoretycznie wyjście z sytuacji miało być proste. Po ostrym sprzeciwie rodziny o tym, czy można przesłuchać dziennikarza, który ze szpitala wyszedł już kilka miesięcy temu, mieli zadecydować biegli. Rzecz w tym, że ekspertom się nie spieszy.

Czworo biegłych (dwóch psychiatrów, psycholog i neuropsycholog) przebadało Macieja Zientarskiego na początku maja. Jak deklarowała wówczas prokuratura, wyniki badań miały być znane jeszcze w połowie miesiąca. Tu jednak zaczęła się droga przez mękę.

Gdy minął wyznaczony termin, okazało się, że raport jeszcze nie powstał i pojawi się dopiero na początku czerwca. Ta data okazała się jednak również nierealna, podobnie jak następna - koniec czerwca. Teraz prokuratura wyznaczyła kolejny i tym razem podobno ostateczny termin. Jak dowiedział sie portal tvn24.pl, ma to być 10 lipca.

W sprawie tragicznego wypadku, do którego doszło w lutym 2008 roku na warszawskim Służewcu, udało się na razie ustalić zaskakująco niewiele. Prokuratorzy wciąż nie wiedzą, co było przyczyną tragedii i kto siedział za kierownicą ferrari, które wbiło się w betonowy filar wiaduktu.

Z zeznań świadków wynika, że prowadził właśnie Maciej Zientarski, a wypadek to skutek brawury - samochód pędził prawdopodobnie z prędkością ponad 150 km/h w miejscu gdzie dozwolone jest 50 km/h.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki