Choć Mateusz Martynik, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawy Mokotów zapewnił, że oficjalne wyniki badań ujawni za kilka dni, to tygodnik "Wprost" już dotarł do ściśle tajnej opinii medyków.
Wynika z niej, że dziennikarz motoryzacyjny ma nieodwracalne zmiany w mózgu i to one nie pozwalają mu na udział w postępowaniu karnym. Dwóch psychiatrów, psycholog i neuropsycholog uznali, że Zientarski nie może być przesłuchiwany. Skoro nie jest w stanie opowiedzieć swojej wersji przebiegu wypadku, w którym zginął nasz redakcyjny kolega Jarek Zabiega (†30 l.), prokuratorzy nie mogą mu postawić żadnych zarzutów.
Śledztwo w sprawie tragicznej katastrofy pod wiaduktem na Mokotowie zostało zawieszone we wrześniu ubiegłego roku właśnie ze względu na zły stan zdrowia Zientarskiego. Lekarze już dwukrotnie badali dziennikarza i za każdym razem stawiali taką samą diagnozę. Gdyby uznali, że może stanąć przed sądem, usłyszałby zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym(za co grozi do 8 lat więzienia). Śledczy są bowiem pewni, że to on prowadził ferrari, które roztrzaskało się na wiadukcie.