Marcin i Dawid byli dobrymi kumplami. Latem grali w piłkę, zimą łowili ryby na zamarzniętym jeziorze. W niedzielę 13 stycznia Marcin wyszedł z domu w Kobysewie (woj. pomorskie) i pojechał do Osowej Góry po Dawida. Razem udali się nad jezioro Osuszyno. Wyciągnęli z samochodu wędki i weszli na zamarzniętą taflę jeziora. Nie mieli na sobie ocieplanych, wypornościowych kombinezonów, zapomnieli też o podstawowych środkach bezpieczeństwa. I stało się. Gdy odeszli kilkadziesiąt metrów od brzegu, lód pod ich nogami załamał się. Zdani tylko na siebie, nie mieli żadnych szans na ratunek.
Zaniepokojone rodziny zawiadomiły policję, która przy jeziorze znalazła jedynie samochód Marcina. Przeczesano okoliczne lasy - bez skutku. Poszukiwania na jeziorze wznowiono dopiero, gdy poprawiła się pogoda. W miniony poniedziałek znaleziono ciało Dawida, a dzień później Marcina. - Trwają czynności zmierzające do ustalenia okoliczności i przyczyny śmierci obu mężczyzn – mówi Daria Olchowik, rzeczniczka policji w Kartuzach.