"Super Express": - Jak ocenia pan podpisanie wstępnej umowy polsko-amerykańskiej o instalacji na naszym terytorium elementów tarczy antyrakietowej?
Władimir Bukowski: - To bardzo ważna decyzja z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski. Nie można było tego zrobić wcześniej, ponieważ strona amerykańska proponowała wam złe warunki. Bardzo słusznie założyliście, że Amerykanie powinni dać wam większe gwarancje, modernizując polską armię. Ze względów strategicznych bardzo ważne było uczynienie wspólnego kroku w celu obrony przed ewentualnymi działaniami Iranu. Optymalnymi miejscami do przeciwdziałania atakowi rakiet irańskich były Polska i Republika Czeska. Między wami - członkami NATO - potrzebny był taki podział ról.
- Jak pan sądzi, czemu Rosjanie tak bardzo boją się tarczy?
- Rosjanie nie boją się tarczy. Ich zachowanie to gra polityczna. Próbują stosować wobec Polski szantaż, politykę zastraszania. Chcą zachowywać się jak mocarstwo, pokazując, że każda kwestia powinna zostać z nimi przedyskutowana.
- Brytyjski dziennik "The Guardian" pisze, że Rosja przygotowuje odpowiedź militarną na tarczę. Czy w takim razie my nie powinniśmy się obawiać Rosji? A może raczej rozpoczęcia kolejnej zimnej wojny?
- Nie musicie bać się czegoś, z czym już mamy do czynienia - zimna wojna wciąż trwa. Rosjanie pokazują, że dla nich tarcza na terytorium Polski i Czech jest nie do zaakceptowania, gdyż wciąż nie mogą się pogodzić z rozpadem ZSRR, z tym, że świat się zmienił. To powrót do najgorszej sowieckiej retoryki.
- Pojawiły się opinie, że Polska i Stany Zjednoczone przyspieszyły podpisanie tego porozumienia w związku z wydarzeniami w Gruzji?
- Ja bym tych dwóch spraw bezpośrednio nie łączył. Rozmowy o tarczy trwały już bardzo długo i przeciągały się ze względu na wspomniane przeze mnie warunki postawione przez Polskę. Ale oczywiście nie bez znaczenia był fakt, że dziś, po wydarzeniach w Gruzji, staliście się w większym stopniu celem dla Rosji. I fakt, że zagrożenie rosyjskie wzrosło, był dobrym powodem do ponownego przedyskutowania kwestii tarczy przez obie strony. Kryzys gruziński na pewno pomógł Amerykanom zrozumieć, że obawy Polski związane z Rosją nie są bezpodstawne. W związku z tym musieli zrewidować warunki umowy. Teraz pozostaje pytanie, na ile faktycznie zamierzają wspomóc polską armię.
- Jak ocenia pan zdecydowane wsparcie, jakiego udzielił Gruzji prezydent Lech Kaczyński?
- Prezydent Kaczyński postąpił bardzo dobrze. Jego gruzińska misja była wyraźną demonstracją solidarności z bezprawnie najechanym i okupowanym krajem. Pokazał on, że Rosja nie może stosować w tym wypadku szantażu. Że Gruzja nie jest sama i może liczyć na wsparcie innych krajów, byłych republik sowieckich i państwa te, w razie kłopotów, będą się nawzajem wspierać.
- Kilka miesięcy temu - w kontekście tarczy antyrakietowej - rosyjski szef sztabu Jurij Bałujewski groził Polsce interwencją zbrojną. Teraz Rosja ostrzega nas, że będziemy żałować poparcia dla Gruzji. Już zapowiedziała, że możemy liczyć się z ekstremalnym ochłodzeniem relacji polsko-rosyjskich. Jak pan sądzi, co będzie dalej?
- Nie wydaje mi się, żeby te wszystkie pogróżki mogły się sprawdzić. To element tej samej polityki szantażu, zastraszania i zmuszania do posłuszeństwa. Ale wy jesteście przecież niezależnym państwem, członkiem NATO, które ma prawo samodzielnie decydować, co jest dobre dla waszej obronności. Co powinniście zrobić w odpowiedzi na takie słowa? Nic. Ważna jest zdolność obronna tarczy. Z założenia ma ona chronić przed zagrożeniem płynącym z Iranu. Ale - w razie potrzeby - równie dobrze może bronić przed rakietami nadlatującymi z Kazachstanu, Kaliningradu czy Syberii.
- Rosji wystarczy, że zastosuje wobec nas szantaż ekonomiczny. Nie tak dawno obowiązywało jeszcze rosyjskie embargo na polskie mięso.
- Rosji wydaje się, że jako potentat na europejskim rynku energetycznym może dyktować Europie - szczególnie Środkowo-Wschodniej, warunki. Należy jej udowodnić, że się myli, że czasy, kiedy Polska była satelitą ZSRR, dawno minęły. Owszem, przeszkody w korzystnym ułożeniu stosunków polsko-rosyjskich będą narastać i Rosja będzie wykorzystywać argumenty czysto gospodarcze. Każdy tak dziś robi. Zapewne możecie się spodziewać problemów związanych z gazem czy ropą. Ale to wszystko już miało i nadal ma miejsce. A wy powinniście znaleźć alternatywne sposoby pozyskiwania surowców energetycznych.
- Czyli gorzej w stosunkach między Warszawą i Moskwą już nie będzie?
- III wojna światowa na pewno nie wybuchnie.
Władimir Bukowski
Rosyjski dysydent i opozycjonista, pisarz i obrońca praw człowieka w ZSRR. Mieszka w Wielkiej Brytanii. Ma 66 lat