Taliban, jastrzębie, stara gwardia – jakkolwiek by nie nazwał bardziej radykalnego skrzydła PiS to właśnie ta frakcja może paradoksalnie doprowadzić do upadku partii Jarosława Kaczyńskiego. Wcale nie „gołębie” z Kluzik-Roskowską i Poncyliszem na czele, a Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski, czyli – jak pisze „Gazeta Wyborcza” – główni zwolennicy polityki konfrontacyjnej mogą być najbardziej niebezpieczni dla samego Kaczyńskiego. Dlaczego?
Zwrot "ostro w prawo" przyniesie upadek?
Wszystko przez to, że teraz to właśnie oni są najbliżej prezesa. - Zaostrzenie kursu partii po wyborach prezydenckich to rezultat zabiegów Ziobry i Jacka Kurskiego – zdradza w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” anonimowy polityk PiS.
To by oznaczało, że obaj wspomniani mają realny wpływ na kierunek rozwoju polityki wizerunkowej, a przeciwnicy Zbigniewa Ziobry już węszą spisek:
- Plan Ziobry czytam tak: zepchnąć Jarosława Kaczyńskiego w radykalizm, przykleić go do prawej ściany, co skończy się krachem w sondażach. Przy kilkunastoprocentowych notowaniach zacznie się rozkład partii, posłowie bojący się o reelekcję mogą postawić na Ziobrę, który albo przejmie PiS, albo stworzy własną partię. – twierdzi w rozmowie z „GW” jeden z działaczy PiS.
Najbliższe wybory pokażą...
Czy taki scenariusz jest realny? Wszystko mogą rozstrzygnąć wybory samorządowe.
Chodzi głównie o dwie kwestie. Po pierwsze jaki będzie realny (nie sondażowy) wynik PiS. Po drugie czy Zbigniew Ziobro zrezygnuje z pokaźniej pensji europosła i wróci do „biedniejszej”, ale bardziej prestiżowej polityki w kraju.