- Prezes jest przywódcą PiS, a ja nie chcę stanąć ani na czele partii, ani być prezydentem - oświadczył później w TVN24. Zabrzmiało to prawdziwie. Bo Ziobro świadomie nie użył słowa "teraz".
A przecież zaraz po eurowyborach niezadowolony z wyniku PiS Ziobro szukał winnych i groził konsekwencjami. - Być może osoby, które odpowiadają za sferę przekazu, komunikacji, powinny podjąć pewną refleksję i może odsunąć się - wypalił, jednoznacznie adresując swoje słowa do Michała Kamińskiego (37 l.) i Adama Bielana (35 l.), którzy odpowiadali za kampanię PiS. Poczuł się silny, bo sam uzyskał najlepszy wynik ze wszystkich kandydatów PiS - ponad 300 tysięcy głosów. Podobne głosy zaczęły padać z ust zaufanych ludzi Ziobry, m.in. Arkadiusza Mularczyka (38 l.), ale także np. bliskiej dotąd Kaczyńskiemu Jolanty Szczypińskiej. Zaczęto przebąkiwać o możliwym rozłamie w PiS, a "Gazeta Wyborcza" opublikowała sondaż z którego wynikało, że były minister sprawiedliwości ma dużo większe szanse na prezydenturę niż Lech Kaczyński (60 l.).
Ziobro najwyraźniej jednak zrozumiał lub udał, że rozumie, iż mocno przecenił swój sukces wyborczy, po tym jak został publicznie zrugany przez Jarosława Kaczyńskiego. Z byłego ministra jakby uszło powietrze, kiedy został pouczony przez szefa, by lepiej zabrał się do nauki języków obcych. A późniejsza rozmowa w cztery oczy z prezesem PiS wydawałoby się zupełnie przywołała go do porządku.
W środę obaj liderzy PiS wystąpili już razem na konferencji prasowej i mówili jednym głosem. - Mieliśmy do czynienia z medialnym podgrzewaniem atmosfery. Sugerowanie, że domagałem się rozliczeń w partii, jest rzeczą całkowicie absurdalną. W PiS nie ma ludzi, którzy kwestionowaliby pozycję Jarosława Kaczyńskiego - tak Ziobro oddał hołd prezesowi PiS. Jak zareagował Kaczyński? - Zostałem wprowadzony w błąd. Minister Ziobro mówił o tym, co jest oczywiste, trzeba analizować sytuację po wyborach - stwierdził i szybko opuścił konferencję prasową. Ziobrze nie pozostało nic innego jak uczynić to samo.
Jedno się przynajmniej liderowi z Krakowa udało. Nieco później na pytanie dziennikarza TVN, czy zna angielski, odpowiedział dość płynnie w języku Szekspira: - Jesteśmy w Warszawie, stolicy Polski, więc niech mnie pan pyta po polsku. Niewątpliwie był to punkt dla Ziobry. Kolejny, bo wiernopoddańcze zachowanie w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego też należy zaliczyć do dobrze przemyślanych i wykalkulowanych zachowań gwiazdy PiS.
Bunt, a później spektakularne poskromienie Ziobry nie przeszły jednak w PiS bez echa. Szczecińska posłanka Mirosława Masłowska (66 l.), która nie dostała się do Europarlamentu, zapowiedziała już, że rezygnuje z członkostwa w PiS, bo niektórzy politycy traktują partię "jak prywatny folwark". Zdaniem posła Tadeusza Cymańskiego (54 l.) wypowiedzi Kaczyńskiego po wyborach były za ostre. - Każdemu może się zdarzyć wypowiedź mniej fortunna, ale czasem prezes powinien zachować więcej luzu - komentował. W PiS wszystko więc wraca do normy, choć były trzeci bliźniak Ludwik Dorn dolewa oliwy do ognia. - Pan Jarosław bardzo wyraźnie się cofnął, pan poseł Ziobro postąpił z pewną dojrzałością. Myślę, że z tej mąki będzie chleb - ocenił enigmatycznie.
Jarosław Kaczyński dziś jeszcze wygrał z Ziobrą. A może to lider z Krakowa wykazał się mądrością i wizją polityczną. Przyszłość należy do niego. A Ziobro wie, że w polityce trzeba umieć czekać.
Kazimierz Kutz (80 l.), poseł po:
- To teatrzyk mający na celu przykrycie rodzącego się konfliktu pomiędzy młodymi a starymi w PiS. Kaczyński jest pazerny na władzę i łatwo jej nie odda
Tadeusz Iwiński (65 l.), poseł SLD:
- To są kłótnie wewnątrz rodziny. Po wyborach PiS jest w niełatwej sytuacji, a wypowiedzi Ziobry demonstrują frustrację. Ziobro ma słabe kwalifikacje na europosła
Stanisław Żelichowski (65 l.), poseł PSL:
- Ziobro ma mentalność dzieciaka. Gdyby był prawdziwym mężczyzną, nie pozwoliłby sobą pomiatać i nie zmieniłby zdania. Mam nadzieję, że kiedyś dorośnie