Prawdziwa przyczyna awantury na Komisji Regulaminowej to... Zbigniew Ziobro. Komisja miała debatować nad uchyleniem mu immunitetu. Były minister sprawiedliwości nie mógł być obecny na posiedzeniu, ale posłowie PiS w liczbie niemal stu chcieli zatroszczyć się o jego interesy i przełożyć obrady Komisji do czasu, gdy Ziobro będzie mógł w nich uczestniczyć. Ale się nie udało.
Co było dalej - wiemy. Doszło do kłótni, podczas której padały słowa "hańba", "uzurpacja", "koniec demokracji". Jedni mówili o "duchu Kiszczaka", a drudzy o "duchu Samoobrony". W końcu posłowie doszli do wniosku, że za swoje zachowanie przeproszą wyborców, co zrobili, ale na niby.
Ale co było przedtem? To postanowił dziś ujawnić Zbigniew Ziobro. Przedstawił prezentację multimedialną "kalendarz wydarzeń", podsumowującą ostatnie dni, począwszy od 22 lipca. Jak mówił, o tym, że nie będzie obecny na posiedzeniu Komisji poinformował jej przewodniczącego Jerzego Budnika z PO i z tego właśnie powodu posiedzenie miało się odbyć dopiero po wakacjach. Tymczasem dokładnie 23 lipca - jak tłumaczył Ziobro - o godzinie 9 marszałek Bronisław Komorowski zwołał Komisję i tym samym "złamał umowę".
- To było działanie podstępne i aroganckie, ponieważ w tym czasie przebywałem w Krakowie. Odebrano mi w sposób brutalny prawo do obrony – oświadczył Ziobro.