Nie zadaje pytań, nie pojawia się na mównicy, nie natrafiliśmy na żaden ślad jego aktywności. Za to co miesiąc inkasuje ponad 30 tys zł.
Do 9 listopada tego roku krakowski europoseł nie odnotował na swoim koncie żadnej wypowiedzi w Europarlamencie. Nie zadał też ani jednego pytania, nie mówiąc już o złożonych projektach rezolucji czy deklaracji - wynika ze statystyk zamieszczonych na internetowej stronie Parlamentu Europejskiego. Ziobro jest największym leniem spośród wszystkich 50 Polaków zasiadających w Brukseli. Może się tylko równać z Bogdanem Marcinkiewiczem (43 l.), europosłem PO, który także nie ma się za bardzo czym pochwalić. Jednak brak aktywności nie przeszkadza Ziobrze pobierać co miesiąc gigantycznego wynagrodzenia - ponad 30 tys. zł! Dodatkowo przysługują mu środki na utrzymanie biur poselskich, rachunki telefoniczne czy nawet na zakup komputerów! A za każdy dzień obrad Komisji Prawnej Europarlamentu dostaje prawie tysiąc złotych. - Ciężko jest po angielsku powiedzieć, że "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie", więc Ziobro w Brukseli nie ma nic do roboty. Zamiast tego woli włóczyć się całymi dniami po polskim Sejmie i udzielać wywiadów czy robić konferencje. Polska chciałaby mieć pożytek ze swoich europosłów, ale w tym przypadku to nierealne - ocenia Jerzy Wenderlich (55 l.) z SLD.