Ziobro za Kaczyńskiego

2009-12-03 3:00

Jeśli Lech Kaczyński przegra wybory prezydenckie, jego brat Jarosław powinien ustąpić miejsca Zbigniewowi Ziobrze - tak uważa coraz więcej polityków PiS. Stronników młodego szeryfa z Krakowa przybywa.

- To będzie nasza czwarta porażka. Kolejnej już nie zniesiemy - mówią nam anonimowo. - Poobijany prezes powinien odsunąć się w cień i oddać władzę - dodają. - Tylko czy wtedy będzie jeszcze co zbierać z PiS? - pyta Marian Piłka, były poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Mimo niezłych wciąż sondaży, nastroje w partii nie są najlepsze. - Zdajemy sobie sprawę, że w obecnym kształcie nie wyjdziemy poza 25 procent. Nie mamy też żadnej zdolności koalicyjnej, co powoduje, że do władzy nie wrócimy - mówi nam jeden z polityków PiS. Inny z naszych rozmówców dodaje, że władze partii nie robią nic, co mogłoby zmienić jej wizerunek. - Szansą na wypromowanie nowych twarzy mógł być szumnie powołany Zespół Pracy Państwowej. Tymczasem pierwsze skrzypce gra Gosiewski, a kilka nominacji jest kompletnie nietrafionych. Miejsce Terleckiego (oświata i kultura) powinien zajmować Janek Ołdakowski, zaś obszar, który nadzoruje Legutko (polityka zagraniczna), powinien być domeną Pawła Kowala. Powinien, a nie jest - podkreśla nasz informator.

- Faktycznie, docierają do mnie sygnały, że w PiS pojawiła się refleksja dotycząca przyszłości. Coraz częściej padają pytania, czy pod obecnym przywództwem PiS może jeszcze wrócić do władzy - mówi Jarosław Sellin (46 l.), były wiceminister kultury i poseł PiS.

W nieoficjalnych rozmowach politycy PiS coraz częściej krytykują Jarosława Kaczyńskiego. - Mamy na koncie trzy porażki wyborcze. Obaj bracia nie radzą sobie w nowoczesnej polityce, nie potrafią dobrze się sprzedać. Część ludzi po prostu się ich boi, innym wydają się zbyt śmieszni.

To dlatego politycy PiS intensywnie zastanawiają się, co stanie się z partią w 2010 roku. Wszystkie kreślone teraz scenariusze mają jeden wspólny mianownik - Zbigniew Ziobro. To on miałby przejąć schedę po Kaczyńskim.

Pojawił się nawet plan, by wystartował już w najbliższych wyborach prezydenckich. Prezes PiS nie chciał o tym słyszeć. - Miał powiedzieć, że woli przegrać z bratem niż wygrać z Ziobrą - mówi Piłka. To dlatego Ziobro schował się w Brukseli. Mozolnie, przy wsparciu Radia Maryja, buduje swoją pozycję. - Zbyszek idzie po śladach Jerzego Buzka. Za dwa lata ludzie nie będą pamiętali doktora G. i innych wpadek - mówi nam jeden ze stronników Ziobry. Według Mariana Piłki koniunktura dla Ziobry nadejdzie. - PiS przeżywa dzisiaj ogromny kryzys, ma przetrącony kręgosłup. Nie ma żadnych programowych aspiracji, a cele Jarosława Kaczyńskiego sprowadzają się do utrzymania władzy w partii i reelekcji brata. PiS nie jest już wspólnotą poglądów, ale drużyną wodza. A w niej najwyższą cnotą jest posłuszeństwo. Program jest jedynie zwykłą narracją sprowadzającą się do tego, jak uwieść wyborców. W terenie obserwuję zjawisko obumierania PiS. Nie ma ruchu myśli, nikt nowy do tej partii nie wstępuje. To w końcu musi szlag trafić - twardo recenzuje Piłka i dodaje: - Ziobro ma wielkie ambicje i może zastąpić Kaczyńskiego. Pytanie, czy pokona wewnętrzną blokadę i dokona aktu ojcobójstwa.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki