Gdy poziom wody na bagnach, gdzie żurawie mają gniazdo, bardzo się obniżył, nad jajkami zawisło niebezpieczeństwo. Lis tylko na to czekał. Zaatakował w biały dzień. Przegonił skrzydlatych rodziców i rozpoczął rzeź. Przeżuwając pisklaki z dwóch jaj, raz po raz zerkał, co w tym czasie robią żurawie. – A one mogły tylko odciągać uwagę drapieżnika od jajek – tłumaczy przyrodnik Piotr Dziełakowski, opiekun projektu „podglądania” żurawiego gniazda. Ptaki wiedzą, że z pojedynku z lisem nie wyszłyby cało, stały więc tylko opodal i głośno „krzyczały”.
– Żurawie tym krzykiem mówią: Zobacz, przyjdź do nas, zostaw nasze jaja – tłumaczy Dziełakowski i dodaje, że chociaż żuraw jest większy i ma skrzydła, to średnio waży od 4 do 6 kg, a lis jest znacznie cięższy. Skończyło się więc tak, jak się skończyło. – Teraz żurawie próbują jeszcze uratować sezon i zaczęły powtórne gody, ale piskląt z tego już nie będzie – ocenia przyrodnik.
Gniazdo z żurawiami można obserwować w internecie od 3 lat. Transmisję z bagna prowadzi Nadleśnictwo Włoszakowice pod adresem www.zurawwlesie.pl