- To skandal! Przez niedbalstwo pracowników aquaparku będę nosiła gips przez 6 tygodni - mówi wściekła i obolała dziewczyna. - Zaskarżę ich. Będę domagać się odszkodowania.
Adrianna zawsze marzyła o zjechaniu którąś z wielkich rynien. Wiły się wokół basenu niczym węże. W końcu zebrała się na odwagę. Przyszła do aquaparku z samego rana, równo z otwarciem basenów. Najpierw chwilę popływała, potem wdrapała się po schodach na szczyt zjeżdżalni. - Na górze okazało się jednak, że przy wejściu do rynny pali się czerwone światło - opowiada poszkodowana. - Nie spływała nimi też woda. Po chwili jednak zjeżdżalnia zrobiła się mokra. Światło zmieniło się na zielone. Pomyślałam, że mogę już zjeżdżać. Ruszyła w dół.
Było fantastycznie... Aż do momentu lądowania. Do basenu, do którego wpadła, nie napuszczono jeszcze wody. - Uderzyłam w ścianę i połamałam nogi.
Zobacz też: Warszawa. Czołowe zderzenie dwóch autobusów. Cztery osoby ranne. Zobacz UTRUDNIENIA na drogach Warszawy
Ktoś powinien mi za to zapłacić - twierdzi Adrianna. Szefowie sopockiego aquaparku nie mają sobie nic do zarzucenia. - Jest nam bardzo przykro. Ale nasz monitoring nie potwierdza tego, co mówi poszkodowana. Naszym zdaniem, kiedy wchodziła do rynny, paliło się czerwone światło - powiedziała nam Małgorzata Rudowska, pełnomocnik zarządu pływalni.
Sprawę wypadku bada sopocka policja.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail